Popularne posty

wtorek, 25 listopada 2014

O bezpłatnym nauczaniu, dzieciach i paleniu „trawki” (czyli odpowiedź dla Beaty)

Około dwóch tygodni temu, pod postem „Czy musimy umierać?” zamieściła swój komentarz (a w zasadzie list) zatroskana matka Beata. Nie będę go przytaczał bo jest dość długi, a przecież każdy kto zechce go przeczytać z łatwością doń dotrze.
Beata nie jest jedną z tych przewrażliwionych i „panikujących” matek, których tak wiele spotykamy pośród naszych znajomych i rodziny. To osoba pełna miłości, o wielkim sercu i otwartym umyśle, która poszukuje wiedzy i wyjaśnień. List Beaty bardzo mnie ujął, więc ten post będzie poświęcony poruszonym przez nią zagadnieniom.

Zatem do rzeczy. Najpierw skoncentruję się na dzieciach.

Zacznę może od tego, że aby dobrze spełniać rolę rodzica, należy mieć w świadomości następujące prawdy:
·         W każdym dziecku, tak samo jak w każdym dorosłym człowieku, mieszka i działa zindywidualizowana obecność Boga „JAM JEST Bóg działający w człowieku”.
·         Ciało każdego dziecka jest zatem Świątynią Boga Żywego, który zajmuje w niej swoje miejsce zazwyczaj tuż po porodzie, a czasem nieco przed nim.  Czasem też odczekuje nieco dłużej, ale to nie ma wielkiego znaczenia dla niniejszego wywodu.
·         Dziecko, w zasadzie tym tylko rożni się od człowieka dorosłego, że jego umysł (świadomość* i podświadomość*) nie opanowały jeszcze sztuki użytkowania swojego ciała (w tym także i mózgu). Zapisy w jego pamięci zewnętrznej, są więc nadzwyczaj skromne w porównaniu z dorosłym  człowiekiem. Stopniowo, poczynając od złapania pierwszego oddechu, dziecko uczy się użytkowania swojego ciała.
·         Dzieci mają jednak tę nadzwyczajną właściwość, że głos ich serca nie został jeszcze przytłumiony przez umysł zewnętrzny, zapełniany w niewiarygodnym tempie przez tysiące zewnętrznych informacji i bodźców (w tym emocjonalnych), które dziecko uczy się rozpoznawać, zapamiętywać i analizować. Specyfika sposobu w jaki nasze społeczeństwo zwykło uczyć swoje dzieci, powoduje, że szybko zapominają one wiedzę, z którą przyszły na świat – która stanowi najważniejszy zapis przenoszony (i wnoszony) przez Obecność JAM JEST. Zapominają, że są Bogiem, bo „ładujemy” do ich umysłów nasze błędne przekonania, otrzymane od naszych rodziców i społeczeństwa. To oczywiście pewne uproszczenie, ale wystarczające by zrozumieć to co za chwilę powiem.
·         Dzieci, są więc dane rodzicom pod opiekę, którą powinni sprawować tak by nie tłumić i nie niszczyć indywidualności, która je cechuje. Są dane by je chronić i uczyć, najlepiej jak potrafimy. Co nie jest łatwe, zważywszy, że nawet w „Złotej Księdze” nie znalazłem wskazówek jak to zrobić. Sądzę jednak, że odpowiedzią i rozwiązaniem jest Miłość i Akceptacja. Mądra Miłość i partnerskie traktowanie. Utrzymanie w świadomości powyższych prawd powinno być Tobie pomocne w sprawowaniu tej opieki i obdarzaniu dziecka Miłością.

Dziecko ma prawo odkrywać świat i poznawać go. Ma prawo popełniać własne błędy i podejmować własne decyzje, bo ma w swoim życiu własne wyższe cele, których nie znamy, a które możemy rozpoznać tylko wówczas gdy potrafimy uważnie słuchać i obserwować. Co ważne, powinniśmy też unikać wtłaczania dziecku własnych ograniczających przekonań, a w szczególności gotowych ocen (ludzi, sytuacji, wydarzeń, …). Aby móc działać w ten sposób, sami musimy mieć otwarty umysł i nie zamykać się w ciasnych dogmatach, w których zwykło żyć nasze społeczeństwo.
Nie możemy zniewalać dziecka, narzucając mu wybór zainteresowań czy też zawodu. Możemy je jednak umiejętnie inspirować i pokazywać różne możliwości rozwoju, no i czasami także ostrzegać.

Wraz z wiekiem dziecka, te zadania stają się coraz trudniejsze, ale zaufaj Miłości – ona Cię poprowadzi.

Pochylmy się teraz nad konkretną sytuacją.
Dziecko dorasta. Staje się nastolatką. Odkrywa Prawdę o swojej Boskiej Mocy i chłonie ją jak gąbka – jest otwarte. Nie znaczy to jednak, że potrafi od razu umiejętnie wykorzystać tę wiedzę.
Zwodnicze wrażenia uzyskane podczas palenia „trawki” uznaje za potwierdzenie swojego odkrycia. Tymczasem palenie marihuany powoduje (za każdym razem) śmierć pewnej liczby komórek mózgowych. Ten proces umierania części mózgu, jest w zasadzie nieodwracalny. Już słyszę jak co niektórzy w tej chwili podnoszą protest, przytaczając przykłady znanych osób, które palą od lat a mimo to ich umysły funkcjonują całkiem sprawnie. Mogą też podnosić argument leczniczych zastosowań  marihuany, np. w leczeniu ostrej padaczki. Będą dowodzić, że „rozsądne” palenie uzależnia w mniejszym stopniu niż papierosy czy alkohol.

Nie kwestionuję tych argumentów i przykładów.  To wszystko prawda (ale przez małe „p”).

Prawdą przez duże „P” jest to, że mózg (to arcydzieło Boskiego Stworzenia) jest „urządzeniem” sterującym i komunikacyjnym. Jego pełna sprawność i pełny rozmiar (liczba komórek) są nam potrzebne byśmy mogli komunikować się z Obecnością Boga w nas i kierować otrzymywaną nieustannie Mocą. Mówiąc prościej: jeśli zniszczymy pewne elementy tej „radiostacji” (naszej aparatury komunikacyjnej) to możemy już nigdy (w tym życiu) nie połączyć się z „Boską Centralą”, tzn. możemy odciąć sobie drogę do Mistrzostwa w kierowaniu Mocą i do wniebowstąpienia w tej inkarnacji. Nawet w kolejnej (lub kilku) kolejnych inkarnacjach nabyte uzależnienia i fascynacje mogą przejawiać się ponownie, skutecznie blokując drogę do Źródła – do Wiecznej Wolności.

Mam nadzieję, że dla Twojego dziecka, które właśnie zafascynowało się swoją Boskością, będzie to argument wart uwagi.

Takimi niebezpiecznymi uzależnieniami (czy fascynacjami) mogą być także „fenomen” jasnowidzenia, wiara w numerologię czy astrologię, wróżbiarstwo wszelkiego typu i wszystko co próbuje odwrócić naszą uwagę od Jedynej Prawdy, takiej oto, że to my decydujemy o wszystkim. Ktoś powie, że wróżby czy widzenia często mu się sprawdzają? A jakże inaczej szkodliwe i nieszczęsne byty mogłyby nas zwieść, niż stwarzając iluzję prawdziwości? Większość ludzi mylnie uważa, że obudzenie jasnowidzenia jest sprawą duchową. Tymczasem jest to tylko działanie planu psychicznego. Więcej na ten temat znajdziesz w rozdziale XXI Złotej Księgi, zatytułowanym „Bezpłatne Nauczanie”.

Możesz też i powinieneś/powinnaś wspierać swoje dziecko w podejmowaniu właściwych decyzji, np. stosując afirmację:
JAM JEST Bogiem w działaniu, jedyną Inteligencją i Działalnością kontrolującą tego brata/tą siostrę”.
Nie obawiaj się, nie chodzi tu o Twoją osobistą kontrolę, ale o kontrolę sprawowaną przez Nieskończoną Inteligencję – przez obecność JAM JEST.
Zastosuj też:
"JAM JEST Obecnością, która prowadzi moją córkę/mojego syna (tu imię) do zrozumienia prawdy i oświecenia (lub wniebowstąpienia)."

I w ten oto sposób zbliżyliśmy się do ostatniego już dzisiaj tematu – tzn. bezpłatnego nauczania.

Nie potępiam nikogo kto pobiera opłaty za swoje usługi. Tylko Ty masz prawo zdecydować, czy taka lub inna usługa jest Ci potrzebna i czy chcesz za nią zapłacić. Podobnie zresztą płacisz lekarzowi za badanie i diagnozę, aptekarzowi za lekarstwa, lub dajesz zwyczajowe „co łaska” za kolędę lub inne usługi kapłana, którym to Ty i Tylko ty nadajesz moc pomagania Tobie w potrzebie czy kłopocie, który sam powołałeś do działania.
Nie twierdzę, i nie zachęcam Cię, byś porzucił/a wszelkie tego typu praktyki, bo jest to możliwe tylko wówczas jeśli Twoja wiara i umiejętność używania Mocy wyprzedza takie decyzje. Musisz ćwiczyć (doskonalić się) i obserwować swoje dokonania, wtedy poczujesz co i kiedy można odrzucić.

Ja nie świadczę usług. Po prostu staram się zgłębić, zrozumieć i zastosować nauki Mistrzów Saint Germain’a i Jezusa w odniesieniu do siebie samego. W miarę jak uzyskuję zrozumienie kolejnych zagadnień, staram się dzielić moim rozumieniem z innymi, którzy kroczą w tym samym kierunku ale są jeszcze na nieco wcześniejszym etapie.
Nie pobieram i nie będę pobierał opłat za wyjaśnienia i „podpowiedzi”, których udzielam innym z najgłębszej potrzeby duszy – wręcz z jej nakazu. Nie chcę i nie mogę tego robić, bo okazałbym w ten sposób nieufność mojej Obecności JAM JEST – to takie moje własne i uproszczone rozumienie, ponieważ Mistrz nie wyjaśnia dokładnych powodów, ale wyraźnie ostrzega przed komercjalizacją nauczania. Ja ufam Mistrzowi na tyle by nie łamać takiego wyraźnego ostrzeżenia. Po prostu możliwość osiągnięcia Mistrzostwa jest dla mnie ważniejsza niż jakiekolwiek pieniądze tu i teraz natychmiast.
Staram się też systematycznie wspierać osoby, które dały władzę chorobie, ułomności fizycznej lub starości, czasem kierując energię do konkretnej osoby, którą znam lub po prostu widzę na ulicy. Co oczywiście jest działalnością nieodpłatną – z potrzeby serca i za radą Mistrza Saint Germain'a.

Instruktorowi lub uczniowi praktykującemu działanie „JAM JEST” wolno co najwyżej przyjąć dobrowolny dar, ale nie wolno mu wyznaczać cen i brać opłat.

Bóg wymyślił i stworzył świat tak aby Jego dzieciom niczego nie brakowało. To ludzie wprowadzili ograniczenia i dystrybucję energii, wody i innych naturalnych bogactw Ziemi. Czas dyktatu współczesnej ekonomii niebawem jednak się zakończy. Nie wiem dokładnie kiedy to nastąpi, ale wierzę w to gorąco, bo taka jest moja wola i wola wielu, wielu ludzi umęczonych wielowiekowymi ograniczeniami.

Każdy zatem niech robi swoje i na zasadach, w które wierzy (byle nie krzywdził innych). Ja działam nieodpłatnie.
Chciałbym pisać dla Was jak najwięcej, ale proces „hartowania” mojego charakteru (woli i wiary) oraz gromadzenia doświadczeń jeszcze się nie zakończył. Innymi słowy, także działam w pewnych uwarunkowaniach, często bardzo „niewygodnych” (delikatnie mówiąc). Po kilkuletnim przechodzeniu przez "ciemną dolinę" pozostała mi pewna "spuścizna". Muszę więc wciąż jeszcze pracować nad tym by, za pomocą Obecności JAM JEST, zmienić wszystkie te niekorzystne uwarunkowania. Radość z każdego małego sukcesu jest jednak warta każdej pracy i trudu.

Gdyby ktoś z Was miał życzenie i możliwość wesprzeć moje starania i działania finansowo lub w inny sposób, to w komentarzu pod tym artykułem znajdzie informację jak można to zrobić.

Niech Was Bóg błogosławi.
Z Miłością

Greg Ka

* - jak rozumiem te pojęcia (nadświadomości, świadomości i podświadomości) o tym napiszę co nieco niebawem w odrębnym poście

1 komentarz: