Popularne posty

środa, 12 listopada 2014

Czy musimy umierać?


Czy musimy się zestarzeć? Czy musimy chorować? Czy musimy umrzeć?

Każdy kto chociaż raz żegnał bliską osobę, która odeszła z tego świata, każdy kto zmagał się lub zmaga z ciężką chorobą (osobiście lub wśród najbliższych), każdy kto obserwował lub obserwuje jak starzeją się jego rodzice lub ukochani dziadkowie, musiał choć przez chwilę zastanowić się:

Czy mnie też to czeka?
Czy to nieuniknione?
Dlaczego?

Potem większość z nas stara się zapomnieć … i nie wracać myślą do tych budzących lęk pytań.
To naturalne, a nawet - poniekąd - słuszne.

Dlaczego tylko „poniekąd”?
Dlatego, że jeśli widzimy coś niewłaściwego (wyrządzane zło, chorobę, oznaki starości …) wielu z nas próbuje to zmienić (zwalczyć), a przynajmniej uważa, że powinno się zwalczać te niewłaściwe (nieharmonijne) zjawiska, zarówno w życiu społecznym jak i osobistym.
Dlatego, idziemy do lekarza, by szukać pomocy, do sądu lub mediów by szukać sprawiedliwości, itd.

Dlaczego nie postępujemy podobnie w kwestii starości i śmierci?

Bo uważamy (zakładamy), że nie ma lekarza mogącego wyleczyć nas z „obowiązku” starości, a w konsekwencji także i śmierci.

By Ci bardziej niecierpliwi, mogli spokojnie i z uwagą przeczytać ten tekst, i by nie przeoczyli istotnych treści, ledwie przeglądając artykuł w poszukiwaniu odpowiedzi, od razu powiem wprost, że odpowiedź na wszystkie trzy postawione na wstępie pytania brzmi:

Nie! Nie musimy!

Aby uzasadnić powyższe twierdzenie, cofnę się nieco w czasie – do lat mojego dzieciństwa. Sięgniemy też do bardziej zamierzchłej historii – do początków Stworzenia.

Kiedy, jako kilkuletnie dziecko, po raz pierwszy zetknąłem się ze zjawiskiem śmierci, a jednocześnie (mniej więcej w tym samym czasie) otrzymałem pierwsze lekcje religii, „wyjaśnienia” o pierwszych rodzicach i ich grzechu pierworodnym, poczułem i pomyślałem, że coś tutaj się nie zgadza. Moja dziecięca intuicja i poczucie sprawiedliwości podpowiedziały mi, że niemożliwe aby kara za grzech pierworodny (jakkolwiek go wówczas rozumiałem) nieuchronnie i przez długie tysiąclecia spadała na całą ludzkość.
Przyznacie sami, że wygląda to trochę tak, jakby Bóg Ojciec nie tylko „stłukł tyłek” swoim niesfornym dzieciom, które zwędziły ze stołu ciasteczko, ale konsekwentnie, za ten sam czyn lał by te dzieci po tyłku przez całe życie, zsyłając na nie choroby i starość, a następnie karał w ten sam sposób dzieci tych dzieci, ich wnuki i prawnuki itd. Co za niedorzeczność!
Przecież nawet moi śp. Rodzice, których miłość do mnie siłą rzeczy nie mogła dorównywać miłości Boga Ojca, spuszczali mi tylko jedno lanie za jedno przewinienie, a i to nie zawsze i nie za każde.

Ta dziecięca niezgoda na niesprawiedliwość, nie wygasła we mnie z biegiem lat, a raczej zaczęła przybierać na sile. Coś we mnie mówiło mi, że ktoś tu się pomylił, interpretując zbyt dosłownie określone fragmenty Biblii i innych starożytnych zapisów. Czułem, że gdzieś istnieją odpowiedzi i, że jeśli nie zrezygnuję z poszukiwań, odnajdę je.

Jeszcze nieco później pojąłem, że słowa „Szukajcie a znajdziecie” i „Pukajcie a otworzą wam” stanowią niezbyt zakamuflowaną, a raczej podaną wprost, zachętę do szukania wiedzy i zrozumienia. Do szukania odpowiedzi na wszystkie najważniejsze pytania. Do zrozumienia istoty naszego życia, tu na Ziemi, jak i w znaczeniu szerszym, jako istot duchowych obdarzonych szczególną, nieograniczoną miłością Stwórcy.

Dlaczego zatem godzimy się na choroby, starość i śmierć?

Ponieważ, kiedy dorastamy, nasze środowisko i mylne przekonania naszych ludzkich Braci (i Sióstr), skutecznie przełamują tę tkwiącą w nas naturalną dziecięcą wiarę i „naiwne” dziecięce poczucie sprawiedliwości. Boski Płomień, który pali się w sercu każdego dziecka, jest zasypywany „brudnym piachem i błockiem” zrzucanym nań przez innych ludzi, których płomienie już ledwo się tlą.
Na szczęście jednak, tego płomienia nie można całkowicie ugasić. Nasz Stwórca – w Swej Nieskończonej Miłości i Dobroci – zadbał bowiem o to by każde z Jego dzieci zawsze miało otwartą drogę powrotu do Źródła Życia – do Prawdy.

Jeśli odszukasz w sobie ten Boski Płomień, zajrzysz w głąb swojej Nieśmiertelnej Duszy, poczujesz w swoim sercu, że to co Ci tutaj obwieszczam jest Prawdą.

Pisałem już o tym (np. w cz.1 Nowej Baśni), że Ojciec stworzył nas na Swój Obraz i Podobieństwo, po to aby mieć kogo kochać. Nie chciał i nie potrzebował stworzyć bytów służalczych, które będą kochać Go „z obowiązku” bo tak zostały „zaprogramowane”. Chciał stworzyć Byty równe Sobie. Byty, które będą mogły pokochać Go za Jego dobroć, miłość i hojność. Które będą w stanie „nauczyć się” Miłości godnej Istot Najwyższych pomimo wielu trudności i przeszkód, które wolna wola człowieka może postawić na jego drodze do Ojca. Źródłem takich przeszkód jest najczęściej nasz umysł zewnętrzny, potrzebny nam do rozpoznawania ale także do kształtowania świata fizycznego w dowolny sposób, jakiego zapragniemy. Ale o tym za chwilę.
Stwórca zapragnął zatem stworzyć istoty równe Sobie.
I takie właśnie stworzył.

W świecie fizycznym (materialnym) narzędziem kształtowania otoczenia jest nasze świadome działanie. Całe życie jakie znamy, a także wszystkie ciała niebieskie, oraz zjawiska i różne postaci Boskiej Energii Życiowej, takie jak Ziemia, woda, wiatr, ogień, powietrze, skaliste góry, pustynie, grawitacja, oddziaływania wewnątrz atomu i wszystko inne co istnieje w świecie fizycznym, utrzymywane są za pomocą czyjejś świadomości – świadomego starania.

Czyjego?
To już temat na odrębny artykuł, który może kiedyś napiszę.

Tymczasem powróćmy do głównego wątku. „Świadome staranie” – czyli inaczej „samokontrola umysłu” lub „panowanie nad myślami i uczuciami”, które wysyłamy Ojcu, to klucz do wszystkiego, do niewysłowionego szczęścia – do Wiecznej Wolności od wszelkich ograniczeń.

Ramtha (inaczej Rama lub Ramaćandra), w swojej „Białej Księdze”, mówi wprost: „Każda śmierć jest rodzajem samobójstwa”. W innym miejscu stwierdza też, że wniebowstąpić jest łatwiej niż umrzeć.

Przede wszystkim jednak, o tym, że można pokonać śmierć, wiemy od ukochanego Wzniesionego Mistrza Jezusa, który będąc przecież Człowiekiem, mówił również, że jest Synem Bożym, czego dowiódł dokonując wielu cudów i odnosząc zwycięstwo nad śmiercią.
Mistrz Jezus nie zrobił tego by się popisywać. Po prostu chciał pokazać współczesnym i tym, którzy narodzą się ludźmi w kolejnych tysiącleciach, że Człowiek ma moc (daną mu przez Ojca) by dokonać wszystkiego czego zapragnie. Jakiż inny sens miałoby mieć takie poświęcenie i całe nauczanie Mistrza Jezusa, jeśli nie właśnie taki?!

I taki właśnie sens miało! „Odczyta” go każdy, kto głęboko zastanowi się nad słowami Jezusa i nad sobą oraz w głębi swojego Jestestwa poszuka wyjaśnienia.

Abyś zatem mógł/mogła pokonać choroby, starość i śmierć, najpierw myśl, że jest to w ogóle możliwe musi zakiełkować w Twoim umyśle. Musi wzrosnąć i pchnąć Cię do poszukiwania dalszych odpowiedzi, które sprowadzą się do zdobycia wiedzy o tym:
Jak to osiągnąć?

Ten tekst ma właśnie takie zadanie – zasiać w Twoim umyśle to ziarno – pierwszą myśl, że „można pokonać choroby, starość i śmierć”.

Niech Bóg błogosławi Ciebie i Twoje starania.

Greg Ka

8 komentarzy:

  1. Witam!
    Chcialam ci tylko powiedziec jak natrafilam na Twojego Bloga.
    Najpierw przyszla do mnie Zlota ksiega czytalam ja z wiekim zrozumieniem poniewaz ood miesiaca bylam karmiona roznymi informacjami przez moja corke.Najpierw myslalam ze jej odbilo mowila o tym ze ozywila biedronek i o mocy jaka posiada a tym ze nie ma smierci ze czas nie istnieje o roznych czasoprzestrzeniach o energii materii mysli o tym ze jest Bogiem! Pozniej pomyslalam ze jest chora na chorobe biegunowa poniewaz od paru lat miala problemy z depresja..plakalam i balam sie o nia...i wlasnie wtedy przyszla do mnie Zlota ksiega.Czytalam online co wiazalo sie rowniez z przeczytaniem komentarzy..pozniej na rozdziale trzynastym a dokladnie pod nim znalazlam komentarz od waldi podany byl tez link www.wielkieserca.prv.pl weszlam tam znalazlam cos ciekawego link ktory mnie zainteresowal Jam jest miloscia wszechswiata....Elen.E Kanicka przeczytalam wszystko.Ale zaczelam sie nie pokoic o moja corke cos nie gralo myslalam ze osiagnela jakis wyzszy poziom a tu cos zaczelo mi sie sypac juz nie byla taka aktywna potzebowala pare razy pomocy zeby ja wyciagnac z jakichs glupich sytuacji do ktorych sama doprowadzila.Kiedy jej mowilam ze moze byc tak ze cos odkryla ale zle tego uzywa to sie nasmiewala i mowila jakas ty glupia mamus Przeciez ja jestem Bogiem a chodzilo osytuacje ze zyczelam watpic w nia kiedy zobaczylam ja ze skretem nie wiem czy to maryska czy jakis dopalacz.Kiedy zwrocilam jej uwage ze to nie tak ze nie powinna zamulac umyslu to mi powiedziala ze jej nic nie grozi bo jest niesmiertelna....jk ona nic nie rozumie w moichoczach przeciez nasze cialo to swiatynia duszy i trzeba o nia dbac to moje zdanie ale moze sie myle... wiec dalej jak trafilam na Twoj blog.Wczoraj w uwadze bylo o dopalaczach i cos nie tchnelo kiedy jeden chlopak powiedzial ze po tym jak bral czul soe bogiem.Weszlam na google i zaczelam szukac trafilam na Lordaster tam zrozumialam ze moze tak byc ze cos pobudzilo umysl mojej corki tam tez trafilam na Biala Ksiege.Zaczelam szukac wiecej informacji i trafilam na forum gdzie opisales pierwsze odczucia po przeczytaniu pod postem widnialo Greg Ka pomyslalam juz gdzies to widzialam !Saint Germein Zlota Ksiega. Ciesze sie ze trafilam na Twojego Bloga.Martwie sie o moja corke chociaz moze sie myle ale dusza podpowiada mi ze nie!!! pisalam do Elen. Kanickiej ale tam za wszystko trzeba placic za przekazy itd nie wiem czy to cos daje gdzies w Zlotej Ksiedze bylo napisane ze jezeli ktos naucza i opobiera za to oplaty nie jest dobrym mistrzem czy cos w tym rodzaju.Moze ty napiszesz mi cos co pomoze mi bardziej zrozumiec,
    Z Miloscia _Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Beato, Odpowiedź dla Ciebie jest już na blogu - post nosi tytuł "O bezpłatnym nauczaniu, dzieciach i paleniu trawki ...".
      Niech Cię Bóg błogosławi.
      Z miłością, Greg

      Usuń
  2. Droga Beato,

    Twoje wielkie serce, matczyna miłość i troska oraz otwarty umysł zrobiły na mnie duże wrażenie.
    Masz rację, zarówno w kwestii ciała jako świątyni duszy jak i w kwestii darmowego nauczania. Twoja córka nie wszystko zrozumiała, co jest zresztą charakterystyczne dla młodych ludzi, którzy z łatwością akceptują to co im odpowiada i nie zauważają tego co jest dla nich niewygodne. Nawet Ramtha przestrzega przed paleniem „trawki”. Wrażenia, które się wtedy odbiera, rzeczywiście mogą być zwodnicze. Prawdziwe działanie marihuany jest jednak zupełnie odwrotne, tzn. może na zawsze (w danym życiu – w tej konkretnej inkarnacji) zamknąć człowiekowi drogę do pełnego wykorzystania swojej Boskiej Mocy.
    Postaram się, w najbliższym czasie, napisać post dotyczący poruszonych przez Ciebie tematów, który jednocześnie będzie stanowił pełniejszą odpowiedź na Twoje pytania i wątpliwości. Może uda Ci się skłonić córkę by go przeczytała. Powinniśmy bowiem traktować dzieci i młodzież po partnersku (czytaj: bratersku) i oddziaływać na nie wyłącznie za pomocą odpowiednich argumentów merytorycznych, dostosowanych do ich zdolności pojmowania, a nie przy pomocy rodzicielskiego autorytetu wdrażanego „na siłę”.

    Możesz też wspierać Twoją córkę od zaraz, przesyłając jej miłość i używając na przykład takiej afirmacji:
    JAM JEST Obecnością, która prowadzi moją córkę (tu imię) do zrozumienia Prawdy i oświecenia (lub wniebowstąpienia).

    Używam tej afirmacji od jakiegoś czasu wobec bliskiej mi osoby i efekty są naprawdę zadziwiające.
    Kochaj, działaj i nie bój się. Ufaj Ojcu i utrzymuj ten fakt w świadomości możliwie nieprzerwania.

    Wybacz, jeśli będziesz musiała trochę poczekać na pełną odpowiedź.

    Niech Bóg błogosławi Ciebie i Twój świat.

    Z miłością
    Greg

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj!
    Dziekuje Tobie za odpowiedz.Przeczytalam wszystko co napisales wlasnie w Tej chwili.
    Jezeli chodzi o dalszy przebieg mojego zmartwienia to wyglada to nie za ciekawie
    Moja corka naprawde palila Trawke a ostatnimi czasy za duzo.Mialam racje.W tej chwili jest w szpitalu psychiatrycznym z diagnoza psychozy maniakalnej.Jakie to jest ciezkie dla mnie widzac ja w tym stanie jak krzyczy do mnie ze mnie nie nawidzi i jak moglam jej to zrobic.Ale musielismy poniewaz stwartala tagrozenie swojego zycia. Biegala pomiedzy torami bez kurtki krzyczac ze ktos chce jej zrobic krzywde.Serce mi sie kraje bo to dzieki niej stalam sie tym kim jestem a ona sama (przegrala).? Krzyczy do mnie przeciez mi wierzylas a teraz mnie tu zamknelas.Ja nadal jej wierze te ina odkryla cos ale po trodze sue pogubila i to bardzo.Tak chcialabym jej pomoc a nie moge.Gdybys ty widzial co ona pisala do mnie zanim sie to wszystko wydarzylo. TEGO sie nie da opisac od starozytnosci po czasy wspolczesne.Pisala tyle informacji ze mozna by ksiazke napisac od wydarzen po daty symbole o apokalipsie sw Jana o chaosie o mesjaszu itd.Mowi ze przeciez ja tez mowie ze jestem Bogiem a jakos mnie w psychiatryku nikt nie zamknol.I jak ja mam to wszystko ogarnac gdzie mam obok mnie ludzi ktorzy mysla ze bog to cieply pan z broda i bog to kosciol.Mam obawy czy wybrne jakos z tego bo ci ludzie sa bardzo slepi wiec narazie nawet nie probuje czegokolwiek tlumaczyc ale boje sie ze powiedza ze zamiast dostrzec problem kibicowalam jej nazywajac siebie rowniez Bogiem.Czytam caly czas Zlota Ksiege zeby miec sile to wszystko przetrwac.Nie da sie tego tak opisac wszystkiego ale to ze ona cos odkryla doznala to jestem pewna przykro tylko ze nie z jasnoscia umyslu.Tak bardzo ja kocham tak bardzo.

    Z Miloscia Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Siostro Beato

      Dość długo zastanawiałem się czy w ogóle opublikować Twój komentarz, ponieważ jest dość osobisty i dotyka trudnych tematów. Doszedłem jednak do wniosku, że może (choć trochę) będzie on przestrogą dla innych młodych Sióstr i Braci, którym może zagrażać podobne niebezpieczeństwo.

      Jeśli chcesz do mnie napisać coś, co miałoby być skierowane wyłącznie do mojej wiadomości to napisz do mnie maila na adres GregKa31@gmail.com
      Blogger Googla ma tę właściwość, że dłuższych komentarzy nie mogę przeczytać w całości (do końca), dopóki ich nie opublikuję. Oczywiście teoretycznie mogę skasować komentarz po przeczytaniu, ale to też jest pewna niedogodność.

      A teraz do rzeczy.
      Doskonale rozumiem Twój ból i obawy, ponieważ jakiś czas temu przechodziłem (wraz z żoną) przez podobne doświadczenie. Niezależnie jak światłe i świadome, ziemskie matki chyba nigdy nie będą gotowe na niektóre typy doświadczeń, które otrzymują za pośrednictwem swoich dzieci. Ich matczyne serca nie pozwalają im utrzymać emocji na wodzy w takich sytuacjach. To także stwierdzam na podstawie własnych doświadczeń, ale koronnym przykładem może być tutaj cierpienie Maryi (Matki Jezusa), która także jest Wzniesioną Mistrzynią, i miała lepszą świadomość znaczenia nauk swojego Syna, niż próbuje to przedstawiać kościół, a mimo to przeżywała mękę Jezusa, jak każda inna matka.

      Cieszę się, że doceniasz rolę córki w procesie wznoszenia Twojej świadomości na wyższy poziom. Ten fakt i wiedza, którą już masz powinny natchnąć Cię do zwrócenia córce tej „inwestycji” (z nawiązką) właśnie teraz.

      Spróbuj spojrzeć na to doświadczenie oczyma naszego Ojca, który z miłością patrzy na wszystko co my ludzie potrafimy wyczyniać z życiem swoim i innych. Ojciec nas nie ocenia. Stawia do naszej dyspozycji swoją Moc i po prostu obdarza nas Miłością i … czeka, czeka aż zwrócimy się do Niego i do naszego „JAM JEST”. Daje nam czas – Tyle ile potrzebujemy. Niektórzy z nas żyli już kilka tysięcy razy a mimo tego nadal tkwią w kole reinkarnacji. Bóg ma nieskończoną cierpliwość.
      * Ciąg dalszy - jako kolejny komentarz *

      Usuń
    2. Twoja córka nie jest teraz w pełni sobą, więc i Ty miej cierpliwość. Nie oceniaj jej, ani tego co mówi. Nie czyń sobie wyrzutów i nie oceniaj siebie. Najtrudniejsze doświadczenia prowadzą do największych wzlotów … pod jednym wszakże warunkiem:
      Że się nie poddasz. Nie pozwolisz by sytuacja Cię zmęczyła. Nie pozwolisz sobie na kapitulację i rozpamiętywanie rzekomych błędów. Nie próbuj zawracać wody, która już przepłynęła.
      Na dobre i szczere rozmowy z Twoim dzieckiem przyjdzie czas nieco później.
      Skoncentruj się na utrzymywaniu w świadomości faktu, że ta sama Obecność Boga, która działa w Tobie, działa także i w Twojej córce i chroni Was obie.
      W cichej pracy można osiągnąć więcej niż w czczym rozpamiętywaniu sytuacji. Wspieraj ją afirmując tak jak Ci sugerowałem. Przesyłaj jej Twoją bezwarunkową i „nieoceniającą” miłość.

      Kilaka razy dziennie (przynajmniej dwa – trzy) postaraj się zrobić małą „sesję” (10 minut) medytacji i afirmacji.
      Aby wzmocnić siebie zaczynaj od „JAM JEST Zmartwychwstanie i Życie” i nie myśl o sytuacji i problemach – myśl tylko o tym jak kochasz Twoje dziecko (mądrze i pięknie).
      Potem zastosuj afirmacje, które Ci podałem w odpowiedzi.
      Na zakończenie użyj „JAM JEST Zmartwychwstanie i Życie mojej córki (tu imię)”.

      Możesz też poprosić Ojca: „Boże! Usłysz mnie! Przyjdź i strzeż mojej córki (tu imię).”

      Nigdy nie pozwól sobie na przypuszczenia, że Twoja córka „przegrała”. NIGDY!
      I staraj się nie panikować. Nie trzymaj jej w szpitalu dłużej niż to niezbędne, wyłącznie ze względu na Twój lęk o Nią. Jak tylko będzie na to gotowa, powiedz jej jak bardzo ją kochasz i nie wypominaj, nie krytykuj … - kochaj i wspieraj. Wiem, że jesteś w stanie to zrobić.

      Churchill mawiał: „Kiedy idziesz przez piekło, nie zatrzymuj się.”
      Nie ustawaj w Twojej pracy aż do zwycięstwa. Pomiędzy afirmacjami nie powracaj do leków i szkodliwych myśli. Bądź czuja – wyłapuj je i odrzucaj. Twoja wiara musi być niezachwiana.
      Pomogą Ci w tym afirmacje:
      „JAM JEST Obecnością ochronną.”
      „JAM JEST Obecnością czuwającą.”
      „JAM JEST Strażą Niezwyciężoną, ustaloną i podtrzymywaną w moim umyśle, moim ciele, moim domu, moim świecie i w moich sprawach.”

      Jesteś niepokonana, bo nic nie jest silniejsze od matczynej miłości.

      Niech Cie Bóg błogosławi.
      Z miłością
      Greg

      PS. Jeśli chcesz bym wspierał Ciebie i Twoją córkę, prześlij mi emailem Twoje i jej imię.

      Usuń
  4. Drogi GreguKa
    Napisalam Mail do Ciebie.
    Dziekuje za odpowiedz wiele dla mnie znaczy.
    Codziennie medytuje i afirmuje wszystko idzie ku lepszemu.

    Z Miloscia Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Siostro Beato,

      W nawiązaniu do mojej odpowiedzi na Twój ostatni email, chciałbym dodać do niej ważny komentarz na temat naszej Wolnej Woli.
      Otóż owa Wolna Wola została nam ofiarowana przez Ojca, abyśmy mogli poczuć radość tworzenia rzeczy chwalebnych, pięknych i doniosłych – służących nie tylko nam ale także całej ludzkości. Nasz Ojciec zapoczątkował niebywały Twórczy Proces, który trwa nieustannie do dnia dzisiejszego i trwał będzie w nieskończoność. Jako swoim ukochanym dzieciom, dał nam więc Swoją Moc i Wolną Wolę abyśmy mogli poczuć tę samą radość tworzenia, budowania i przekształcania, i byśmy przez ten proces mogli poznać wielkość Jego Zamysłu i Jego Ojcowskiej Miłości.
      Widzisz więc jaką niedorzecznością jest korzystanie z Wolnej Woli w celu niszczenia czegoś, co kochają i czego potrzebują inni – czyli np. do niszczenia siebie, wbrew miłości naszych matek, żon, mężów, dzieci lub przyjaciół i wbrew nam samym (prawdziwym nam).
      Oczywiście Ojciec nie odmawia nam prawa do takiego właśnie wykorzystania tej Wolnej Woli i w tym (w ten właśnie sposób) Jego Miłość okazuje się być ponad wszelkimi lękami, których człowiek nie potrafi się wyzbyć. On wie, że i tak, prędzej czy później, w tym lub innym życiu, w tej lub innej części Wszechświata, odnajdziemy drogę do Prawdy, bo wyposażył nas także w nieśmiertelność, która daje nam dość czasu by zmądrzeć i zrozumieć … poprzez osobiste doświadczenie.
      Niech wszyscy, którzy niszczą siebie, powołując się na Wolną Wolę, pomyślą o tym po co Ją otrzymali i niech zastanowią się, czy jest sens marnować czas kolejnego życia – mówię „kolejnego”, bo każdy z nas „pożył już sobie” kilka razy (a niektórzy nawet kilka tysięcy razy).

      Z Miłością
      Greg

      Usuń