Dotyczy komentarza do
artykułu „100 tysięcy myśli”.
Aleksandra napisała do
mnie, co następuje:
Drogi Greg Ka. Odnośnie myśli mam jeden problem. Przykładowo
słucham afirmacji, leżę zrelaksowana i nagle dopadają mnie jakieś czarne myśli,
odrzucam ale wracają. Jakieś dziwne poczucie, że złośliwy duszek do nich wbiega
by pokazać 'Nie relaksuj sie za bardzo bo ja i tak tu jestem' . W życiu
codziennym wracają tak samo czy złe wspomnienia czy czarne złe myśli, że np.
coś się stanie złego mojej córeczce, że mężowi. Jestem szczęśliwa, otaczam się
pozytywnymi ludźmi, nie oglądam głupot w tv, z natury straszny ze mnie nerwus dlatego
szukam sposobów na wyciszenie nerwów jednak ta świadomość, że to zło gdzieś
blisko jest nie daje mi spokoju, boję się ciemności bo mam wrażenie, że w tej
ciemności coś łazi. Drogi Gregu, jak się od tego uwolnić i co to może być?
Aleksandra
A oto moja odpowiedź:
Droga Aleksandro
Tak już jest, że nasze rozbiegane myśli są naszym największym wrogiem.
Jednocześnie myśli kontrolowane i odpowiednio ukierunkowane, są naszym
(Ludzi) największym sprzymierzeńcem.
Cała rzecz polega na tym aby:
po pierwsze, zrozumieć sens (i znaczenie) tych dwóch zdań, które
napisałem na wstępie, i
po drugie, nauczyć się panować nad naszymi myślami.
I to już w zasadzie wszystko. Proste?
Takie się wydaje. Jest to jednak najtrudniejsze zadanie jakie stoi
przed każdym Człowiekiem i całą Ludzkością.
Udało się to dotychczas stosunkowo niewielu z nas, bo wymaga wielu lat
pracy i samokontroli.
Co oczywiście nie znaczy, że nie należy i nie warto próbować.
Po pierwsze MUSISZ pojąć, że jesteś ukochanym dzieckiem Stwórcy, który
kocha Cię tak niewyobrażalną miłością, że powierzył Ci całą swoją moc, abyś
dowolnie rozporządzała swoim życiem – każdym swoim życiem! – bo w tej „grze
edukacyjnej” mamy tyle żyć ile nam potrzeba.
A co my robimy z tą mocą?! Kierujemy nią w sposób zupełnie
niekontrolowany. Nasza myśl, wykrzywiona przez nasze mylne rozumienie Świata i
Boga, kreuje nam choroby, wypadki, i inne niechciane (czy aby na pewno?)
„niespodzianki”.
Wyobraź sobie, że masz potężną broń (np. laser), który działa
nieprzerwanie. Jeśli skierujesz go we właściwą stronę, to utoruje Ci drogę, ku
wymarzonemu życiu. Ale jeśli zaczniesz rozglądać się we wszystkich kierunkach,
obracając się i jednocześnie machając bronią na wszystkie strony (jak
nieporadny żołnierz na poligonie), to możesz narobić szkód w swoim otoczeniu.
A teraz trochę bardziej praktycznie.
Od przyjaciela, który pasjonuje się NLP, dowiedziałem się, że on
czasami stosuje taką metodę:
Kiedy jego myśli schodzą na niewłaściwy tor wbija sobie jeden paznokieć
pod drugi, tak aby wywołać ból. Tym „brutalnym” sposobem uczy swój umysł by nie
zbaczał z właściwej drogi – na zasadzie odruchu.
Osobiście nie praktykuję tej metody i nie polecam jej. To tylko taka
ciekawostka.
Tak jak zimno samo w sobie nie istnieje, bo jest w istocie tylko
brakiem ciepła, tak też nie istnieje zło, które jest jedynie brakiem dobra.
Kieruj Twoje myśli, zawsze, tylko i wyłącznie w stronę dobra: miłości,
rodzinnego ciepła, wspólnego śmiechu w radosnych chwilach, …
Wypełnij dobrem każdy moment kiedy nie koncentrujesz się na konkretnym
zadaniu wymagającym skupienia. Wtedy nie pozostawisz miejsca na „zło” w Twoich
myślach.
Przywołuj najpiękniejsze wspomnienia. Nie po to by się nimi „pożywiać”
i odchodzić od „tu i teraz”, ale po to by przypomnieć swojemu sercu i umysłowi
te najpiękniejsze stany emocjonalne, które nazywamy chwilami
wszechogarniającego szczęścia, i utrwalać je jako wzorzec, do którego dążysz.
Używaj też afirmacji:
JAM JEST wewnętrznym mistrzem w zarządzaniu i kontrolowaniu wszystkich
moich procesów myślowych w doskonałości Chrystusowej, aby tworzyły całość
jakiej ja sobie życzę.
Powtarzaj ją przed zaśnięciem (może być w myślach), po przebudzeniu
oraz zawsze kiedy tylko zauważysz, że Twoje myśli błądzą.
Nie analizuj „co to może być?” i „skąd się bierze?” – to wpływ wielu
czynników działających na nas przez lata. Wyrwij to z korzeniami.
Wzmocnij efekt afirmacją:
JAM JEST Zmartwychwstanie i Życie.
Powtarzaj z ufnością i niech Ci to wejdzie w nawyk. Zobaczysz, że z
czasem lęki zaczną się zmniejszać i wydadzą się czymś tak odległym i małym, że
wręcz nie wartym uwagi.
Relaksacja? – owszem, jak najbardziej, ale zawsze łącz ją z pięknymi
marzeniami i (po trosze) z cudnymi wspomnieniami. Dziękuj za wszystko co Cię
cieszy w Twoim życiu. Przypominaj sobie bliskich i przyjaciół, i każdego kto
obdarzył Cię dobrem, okazał miłość, przyjaźń lub chociażby pomoc. Przypominaj
sobie wszystko co Ci się udało zrealizować, mimo, że nie było to łatwe. I
dziękuj, ciesz się i dziękuj, …
POCZUJ
Wytrwałość jest tutaj konieczna. Im bardziej będziesz nieugięta tym
lepsze efekty osiągniesz.
Bywa, że życie przynosi nam trudne zadania, ciężkie próby i niemile
przeżycia, ale te są częścią doświadczenia, koniecznego by ostatecznie radość i
szczęście były tym większe.
Ważne, by pamiętać, że Stwórca zadbał o to, by nic nam nie zagroziło w
sposób ostateczny. Nie nam, bytom ludzkim, w ich jednostkowym doświadczeniu – w
życiu, które nam wydaje się tak kruche. Zabezpieczył nas jako wyższe istoty
duchowe.
Dał nam wszystko co było możliwe, łącznie z mocą decydowania, ile razy
chcemy sobie „nabić guza” i zacząć od nowa.
Wsłuchaj się w swoją duszę. Ona powie Ci, że zdolność do lęku nie
pochodzi od Stwórcy, lecz jest rezultatem Twojego wyboru.
Wybieraj więc pewność, że wszystko będzie dobrze, a tak własnie się
stanie.
Niech Cię Bóg błogosławi.
Namaste
Greg Ka